Spalarnie pomogą uniknąć kar nakładanych przez UE?

Spalarnie odpadów są opłacalnymi choć drogimi inwestycjami?

Polska wstępując do Unii Europejskiej zobowiązała się ograniczyć ilość śmieci trafiających na wysypiska. Od 2021 r. na składowiska nie może trafiać więcej niż 35 proc. ogólnej masy śmieci. Za każdy kilogram ponadto UE będzie nakładać kary.

Unia Europejska wymaga od krajów członkowskich osiągnięcie określonych poziomów recyklingu odpadów. Dodatkowo UE chce ograniczyć ilość odpadów trafiających na wysypiska. Od 2021 w Polska na składowiska nie będzie mogło trafić więcej odpadów niż 35 proc. masy śmieci wytworzonych w naszym kraju w 1995 r. Rozwiązaniem, które ma może pomóc w spełnieniu wymagań UE mogą być spalarnie. Pozwolą one znacząco zmniejszyć ilość śmieci trafiających na wysypiska, a przy okazji produkują prąd i ciepło. - Zmieszane odpady komunalne wyprodukowane przez miasto to ok. 100 tys. ton w skali całego roku. Jeśli trafiają bezpośrednio na składowisko, bez żadnej obróbki, rzeczywiście trzeba złożyć 100 tys. ton odpadów w ziemi. Jeśli zmieszane odpady komunalne są dostarczane do instalacji termicznej obróbki odpadów komunalnych, w takiej sytuacji popioły paleniskowe, czyli to, co pozostaje ze spalenia, to jest między 20 a 30 proc. tego, co zostało do pieca włożone – wyjaśniał w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Przemysław Hewelt z firmy doradczej Grant Thornton.

Gdy do pieców spalarni trafiają zaś tylko śmieci palne, ilość popiołów jest jeszcze mniejsza. Dodatkowo popiół można wykorzystać np. w przemyśle budowlanym. Inwestycja w spalarnię odpadów choć nie jest tania (przykładowo krakowska spalarnia będzie kosztowała niemal 800 mln zł), jest zdaniem Przemysława Hewelta opłacalna. Spalarnia może zarabiać na sprzedaży produkowanych prądu, ciepła i popiołu. - Jak pokazują przykłady państw, które na dużą skalę wprowadziły termiczną obróbkę odpadów komunalnych, jest to mechanizm, który się sprawdza. Każde rozwiązanie inne niż składowanie śmieci w ziemi jest dobre, ponieważ nie stać nas na to ani ze względów środowiskowych, ani ze względów finansowych – mówił Newserii Przemysław Hewelt.

(Bar)