
Parlament Europejski ponownie zajął się sprawą tzw. backloadingu czyli odroczenia aukcji części pozwoleń na emisję dwutlenku węgla. Tym razem poparł on jego wprowadzenie. Tej koncepcji najsilniej sprzeciwiała się Polska.
Parlament Europejski (PE) ponownie debatował nad kwestią tzw. backloadingu czyli zawieszenia 900 mln pozwoleń na emisję CO2 po 2013 roku. W lutym tego roku Komisja Parlamentu Europejskiego ds. Środowiska poparła wdrożenie mechanizmu tzw. „backloadingu". Koncepcja ta zakłada zmniejszenie w latach 2013-2015 ilości dostępnych EU-ETS (pozwoleń na emisję CO2) na rynku, aby podnieść ich cenę. Poprzednio PE zajmował się tematem w kwietniu i wtedy propozycję skierował do ponownych prac w komisji. Teraz temat ponownie wrócił pod obrady PE i tym razem europosłowie przyjęli ten pomysł - 344 posłów głosowało za backloadingiem, 311 było przeciw. - To zła propozycja ze strony Komisji i bardzo źle stało się, że ją przyjęliśmy. Unia Europejska jest na drodze do osiągnięcia swoich celów energetyczno-klimatycznych do 2020 roku. Nawet jeśli komisarz Connie Hedegaard nie akceptuje bieżących cen emisji CO2, nie może zaprzeczyć, że system pracuje tak, jak został zaprojektowany. Jeśli uznamy, że system ETS nie sprawdził się, to należy go zmienić w całości po 2020 roku, a nie robić jednorazowych, "ręcznych" i administracyjnych poprawek, manipulacji cenami - uważa prof. Lena Kolarska-Bobińska, europosłanka. Jednocześnie należy zauważyć, że europosłowie zastrzegli, iż ma to być jednorazowa interwencja. Komisja Europejska chciała tymczasem by backloading był stałym narzędziem ingerencji w rynek pozwoleń na emisję CO2.
Przypomnijmy, że ETS (Europejski System Handlu Emisjami) został wprowadzony w 2005 roku. Ma się on przyczynić do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w UE. Zgodnie z przyjętymi w 2008 r. założeniami Unia chce do 2020 r. zrealizować tzw. „Plan 3x20" - zmniejszenie emisji zanieczyszczeń o 20 proc., poprawa efektywności energetycznej o 20 proc. i zwiększenie udziału OZE w bilansie energetycznym do 20 proc. Jako rok bazowy przyjęto zaś 2005. W ramach ETS dana firma (np: elektrociepłownia) otrzymuje lub kupuje uprawnienia do emisji, które są licytowane przez państwo. Jedno świadectwo daje prawo do wyemitowania jednej tony dwutlenku węgla. Niewykorzystane uprawnienia można odsprzedać.
Gdy wdrażano system ETS założono, że cena uprawnień do emisji 1 tony CO2 będzie kształtować się w 2016 r. na poziomie ok. 60 euro. Dzisiaj cena ta oscyluje wokół 4 euro za tonę. Z tego też powodu już wcześniej Komisja Europejska zaproponowała by w latach 2013-2015 zmniejszyć liczbę sprzedawanych pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku o 900 mln. Następnie w kolejnych latach do 2020 r. ilość uprawnień miałaby zostać zwiększona o te wycofane 900 mln. Wielka Brytania zaproponowała nawet by wycofano z rynku 1,4 mld uprawnień. Eksperci Komisji PE ds. Środowiska wskazują, że cena uprawnień do emisji CO2 powinna wynosić co najmniej 40 euro za tonę by zmobilizować kraje do inwestycji proekologicznych w energetyce.
(Bar)
Kategoria wiadomości:
Z życia branży
- Źródło:
- europarl.europa.eu/ lenalubelska.pl

Komentarze (0)
Czytaj także
-
Zaopatrzenie biogazowni – najważniejsze informacje!
W Europie Zachodniej biogazownie wyrastają jak grzyby po deszczu. Są szczególnie popularne w Niemczech oraz Austrii. Coraz większym...
-
Za kulisami negocjacji klimatycznych
Artur Wieczorek jest trenerem i konsultantem społecznym „W tym roku Polska - jako gospodarz szczytu klimatycznego - znajdzie się w trudnej...
-
-
-
-