NIK krytykuje ministerialną "walkę" z hałasem

Połowa mieszkańców dużych miast nadal narzeka na hałas

26 sierpnia opublikowany został raport NIK, w którym krytykuje ona ministerstwo środowiska za "przemilczenie" problemu hałasu. Od dwóch lat mapy akustyczne polskich miast pokazują mniejsze zagęszczenie hałasu. Nie jest to jednak wynik realnych działań władz, ale zwiększenia dopuszczalnych norm. Sytuacja mieszkańców nie poprawiła się jednak ani trochę.

Dwa lata temu w większości polskich miast liczba mieszkańców zagrożonych hałasem radykalnie zmalała. W Łodzi był to spadek z 48% do 22%, w Radomiu - z 22% do 4%. Poprawa nie była jednak efektem rzeczywistej redukcji hałasu, ale podwyższenia dopuszczalnego poziomu z 5 do 10 db.

NIK skrytykował te zmiany zauważając, że według Światowej Organizacji Zdrowia na człowieka źle wpływa hałas przekraczający 55 dB w ciągu dnia i 45 dB w nocy. Natomiast obecne polskie normy zakładają, że osoba jest narażona na dolegliwości dopiero wtedy, kiedy oddziałują na nią dźwięki powyżej 70 dB w dzień i 65 dB w nocy. Skutkiem może być zmęczenie, rozdrażnienie, bóle głowy czy brzucha.

Dzięki zmianie norm w 2012 roku wieloletnie cele programów ochrony środowiska zostały osiągnięte w jeden dzień. Wciąż jednak 41% do 55% mieszkańców dużych miast skarży się na uciążliwy hałas. NIK zaapelowała do samorządów o zwrócenie uwagi społeczeństwa na problem poprzez działania edukacyjne o mapach akustycznych i programy ochrony środowiska przed zbyt głośnym otoczeniem.

NIK wystąpiła też do ministerstwa zdrowia, prosząc o określenie wskaźników pokazujących szkodliwe skutki wpływu hałasu na zdrowie. Miałoby to pozwolić na ostrzeżenie mieszkańców przed skutkami życia w hałaśliwym miejscu.

(mk)