Powrót do listy wiadomości
Dodano: 2006-06-20 | Ostatnia aktualizacja: 2006-06-20
Problemy krajowej energetyki odnawialnej

Problemy krajowej energetyki odnawialnej
Rozwój gospodarczy naszego państwa odbiega jeszcze poziomem od innych krajów, zwłaszcza bogatszych. Z tego względu budowa ośrodka wykorzystującego źródła odnawialne do produkcji energii wiąże się z bardzo wysokimi kosztami, a bez dotacji unijnych staje się wręcz nierentowna. Średnia cena prądu z węgla to 140 zł za MWh, natomiast z elektrowni wiatrowej zbudowanej z własnych środków, koszt produkcji energii sięgnie 324 zł za MWh, a w przypadku elektrowni wodnych będzie on jeszcze wyższy.
Amortyzacja wysokich kosztów budowy wiąże się ściśle z późniejszą wysoką ceną sprzedaży energii. Na przykładzie budowy farmy wiatrowej w Tymieniu, której koszt wyniesie 250 mln zł widać, że bez dotacji państwowych czy funduszy unijnych w Polsce realizacja tego typu inwestycji jest nieopłacalna. Sytuacja w zakresie finansowania może ulec pewnej poprawie w przyszłym roku, kiedy będą dostępne dodatkowe środki z Unii Europejskiej. Jednakże ilość dotacji unijnych, może okazać się zbyt mała ażeby przyczynić się do realnego „napędzenia” inwestycji w zakresie energetyki odnawialnej.
Energetykę opartą na źródłach odnawialnych miało rozkręcić prawo unijne, które obliguje zakłady energetyczne do zakupu „zielonego prądu”. W 2005 roku nie tylko osiągnęliśmy zalecany przez UE poziom produkcji „zielonego prądu”, ale nawet go przekroczyliśmy. Stało się to przy udziale niewłaściwe sformułowanych przepisów, które zezwalały, by elektrownie spalały pełnowartościowe drewno, traktowane jako biomasę. Doprowadziło to do sytuacji, że Lasy Państwowe sprzedają rocznie ogromne ilości drewna, które mogłoby być wykorzystane do produkcji mebli lub papieru.
Elektrownie za produkcję „zielonego prądu” od URE otrzymują „zielone certyfikaty” będące swego rodzaju papierami wartościowymi. W dalszej kolejności od elektrowni certyfikaty zakupują ZE dla wykazania, iż wywiązują się z unijnych zaleceń. Elektrownie spalają w swych kotłach nie tylko drewno lecz również trociny z tartaków i mączkę kostną. Duża liczba certyfikatów na rynku, pochodzących z elektrowni spalających biomasę i odpady ustala ceny na stosunkowo niskim poziomie i sprawia, że certyfikaty pochodzące od wytwórców bazujących na źródłach wodnych i wiatrowych nie mają szans przebicia.
Aby uzdrowić sytuację i zwiększyć szanse rozwoju „zielonej energetyki” sugeruje się zmianę przepisów, ażeby prąd wytworzony z leśnego drewna nie był już uważany za ekologiczny. Dobrym sposobem pobudzenia sektora jest również podwyższenie limitów zakupu „zielonej energii” tak żeby jej udział w sprzedanym prądzie zwiększał się szybciej niż dotąd. W takim wypadku elektrownie nie byłyby w stanie pokryć całego zielonego rynku, dzięki temu powstałaby dodatkowa przestrzeń do sprzedaży certyfikatów pochodzących z innych źródeł. Już na chwilę obecną firmy i instytucje związane z sektorem, silnie naciskają na prawodawców, aby jak najszybciej dokonali niezbędnych zmian w przepisach.
Kategoria wiadomości:
Z życia branży
- Źródło:
- Dziennik

Komentarze (0)
Czytaj także
-
Gra w zielone
Liczba dostawców energii wiatrowej wzrasta z roku na rok i zbliża się już do trzystu. Małych elektrowni wodnych o mocy do 1 MW, które zaopatrują w...
-
Dotacje dla przedsiębiorstw na wielkoskalowe magazyny energii
Trwa nabór wniosków o dofinansowanie inwestycji w wielkoskalowe magazyny energii elektrycznej w ramach programu 'Magazyny energii elektrycznej i...
-
-
-
-