
14 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii. Branżowi inwestorzy nie pozostawiają na niej suchej nitki, podczas gdy przedstawiciele koncernów energetycznych uznają za powrót do normalności i ochronę ich klientów przed wzrostem cen.
Celem ustawy było wprowadzenie rozwiązania ułatwiającego zrównoważony rozwój w obszarze odnawialnych źródeł energii, poprzez zmianę wysokości jednostkowej opłaty, będącej elementem pozwalającym na uelastycznienie rynku zielonych certyfikatów, oraz - w perspektywie długoterminowej - zmniejszenie nadpodaży certyfikatów na tym rynku.
Sprzedawca energii elektrycznej powinien mieć odpowiednią do sprzedaży liczbę certyfikatów świadczących o pochodzeniu energii ze źródeł odnawialnych. Może je kupić, bądź pieniądze przeznaczyć na tak zwaną opłatę zastępczą. Regulacja obniża jej cenę z ponad 300 złotych za MWh do około 43 - 45 złotych. Cena rynkowa tak zwanych zielonych certyfikatów, która w 2012 roku wynosiła ponad 280 złotych, obecnie spadła do około 35 złotych.
Autorzy projektu uznali, że poprzez powiązanie ceny opłaty zastępczej z ceną certyfikatów, podmioty zobowiązane chętniej będą kupować certyfikaty zamiast płacić opłatę, co z czasem zlikwiduje nadpodaż. Stąd celem nowelizacji – jak podawało Ministerstwo Energii - jest zmniejszenie nadpodaży zielonych certyfikatów.
Według prezesa spółki Energa Daniela Obajtka przyjęte rozwiązania są korzystne, pozwalają na zwiększenie poziomu inwestycji z korzyścią dla akcjonariuszy, a także klienci mogą być spokojni, bo nowe regulacje prawne nie będą miały wpływu na cenę, zatem nie poczują skutków w postaci wyższych rachunków za energię.
Z kolei Wiceprezes Polskiej Izby Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej Tomasz Podgajniak podkreśla, że nowela zmienia reguły w trakcie gry, zaplanowanej przez inwestorów na 15 lat. Taki był bowiem typowy okres umów z bankami na finansowanie inwestycji w OZE. Umowy te, podpisywane w latach 2009 - 2011 zakładały stabilne ceny certyfikatów, które w założeniu miały wyrównywać różnicę między ich kosztami produkcji a niższą od nich ceną rynkową sprzedawanej energii.
Zdaniem wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Kamila Szydłowskiego, po obniżeniu opłaty zastępczej sytuacja nie ustabilizuje się w ciągu pięciu lat, co przewidywano w uzasadnieniu noweli.
Natomiast były prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Henryk Majchrzak zauważył inne niebezpieczeństwo, wiążące się z możliwymi bankructwami w branży wiatrowej. W Polsce na tysiącu farm wiatrowych działa około 3200 wiatraków. Dają łącznie około 5800 megawatów energii. Według szacunków branży, inwestycje w tym sektorze sięgają 36 miliardów złotych.
(mk)
Kategoria wiadomości:
Z życia branży
- Źródło:
- polskieradio.pl

Komentarze (0)
Czytaj także
-
Gra w zielone
Liczba dostawców energii wiatrowej wzrasta z roku na rok i zbliża się już do trzystu. Małych elektrowni wodnych o mocy do 1 MW, które zaopatrują w...
-
Uliczne lampy solarne i hybrydowe. Profesjonalne oświetlenie ledowe ulic
Oświetlenie publiczne jest jednym z najważniejszych elementów wyposażenia miejskiej infrastruktury. Pomijając walory estetyczne, jakie wnosi w...
-
-
-
-